Pierwszy rejs-żeglarskie prapoczątki (opłynieńcie wyspy Wolin)
Najprawdopodobniej sobota 21 Maja 2017. Zalew Kamień Pomorski. Najprawdopodobniej łódź na której płynąłem.
Najprawdopodobniej Świnoujście 22 May 2017. Niestety flauta wymusiła powrót z Bałtyku na motorze. Co, jako nowicjuszowi wyszło na dobre (nagła konieczność snu ponieważ słońce, kołysanie i zmeczenie dały sie w znaki). Ogółem dzieki umiejetnościom naszego kapitana, mimo marnych umiejetności własnych (rzecz mojej osoby tyczy) udało sie w niedziele w ciagu 16 godzin opłynąć wyspe Wolin. Od 6 30 rano do 2300 ( z czterema minutami opóźnienia) wieczorem.
Niestety łodzie balastowe ( a Albin Vega) jest takową łodzią nie nadają sie na pływanie po jeziorach (nie podpłyną do piaszczystego brzegu, to znaczy z wzgledu na balast nie da sie ich wyciągnąć na brzeg). Uniemożliwia to balast na 1.2o m który zarazem zapewnia samoistny łodzi powrót -(prawie samoistny)- z głebokiego przechyłu (czyli spełnia definicje łodzi niewywracalnej natomiast in extenso domyślnie zatapialnej).Jednym słowem ideał nie istnieje.
Tym, samym też uświadomiłem sobie konstrukcyjną różnice miedzy łodziami mieczowymi, jeziornymi i morskimi.
No, cóż było znakomicie. Na zdjeciu powyżej pomysłodawca wypadu. Pływaliśmy na jachcie pana Jacka Łowinskiego prowadzącego szkołe żeglarstwa. Info na stronie www.skagen.pl
P.S
Zauważyłem, że w odróżnieniu od jeziora (pływałem dotąd jako pasażer) oprócz wiatru jest kolejny czynnik na wodach powiedzmy bardziej rozległych. Fala. Usiłowałem uzyskać efekt ślizgu aby nie wpadać wpadać dziobem w fale czy miedzy fale (co zatrzymywało jacht) i za co zbierałem zasłużony ochrzan.A także co rujnowało mój żołądek.Znowuż płyniecie boczne uznałem za jakoś niekorzystne niezbyt bezpieczne ( i tutaj tekst poniżej). Jednak tylko kilkukrotnie udało sie płynąć przez jakieś krótkie interwały płynnie ,,bez dołowania”. Trapiło mnie to jako problem rozwiązywany z zmiennym szcześciem ( Zalew Szczeciński).
(dop.późn.: Rzecz opisywana w rozdziale ,,Żeglowanie” pana J. Kulińskiego w książce ,,Praktyka bałtycka na małym jachcie” o którą siegnąłem już po powrocie na ląd).
Po wyjściu na Bałtyk uporczywa flauta+ silnik nabrał nieco wody i sie zatrzymał. Po chwili było jednak po wszystkim, podobno rzecz zwykła. Prognozy ostrzegały przed flautą, aczkolwiek istniał cień nadziei. Mówiąc kolokwialnie na Zalewie Szczecińskim ,,duło” jak należy-Bałtyk sprawił zawód.
Ogółem od okresu pływania trzeba oddzielić około 2 godziny (czekania na otwarcie mostu w Wolinie który z powodu remontu jest otwierany kilka razy na dobe) czy w Dziwnówku.
<>Jako post scriptum wiec poniżej tekst z portalu zagle.pogodynka.pl/ teoria wywrotki (mam nadzieje, że autor tekstu sie nie obrazi za zacytowanie, gdyż załączam odnośnik).
<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>